niedziela, 2 listopada 2014

Od Sary cd. Victorii

- Kto? - podniosłam głowę znad torby.
- Nie wiem, ale wydaje się być silny... - powiedziała Victoria.
- Musimy zabrać stąd Libertas'a, a nóż ten wilk okaże się być wrogo nastawiony - odparłam i przybrałam postać smoka. Położyłam basiora na grzbiecie.
- Wsiadasz? - podsunęłam pod łapy Victorii skrzydło. Wadera przytaknęła i szybko wdrapała się na mój kark. Bezzwłocznie wzbiłam się ponad ziemię. W tym samym czasie zza krzaków wyskoczył wieeeeelki wilk.
- To on! - krzyknęła Vicky.
- Lecimy - ruszyłam w stronę lecznicy.

***

- Ayano! - zawołałam, a z jaskini wypłynął wilczy duch.
- Kto to? - spytała Victoria zeskakując z grzbietu.
- Moja asystentka z zaświatów - uśmiechnęłam się. Dusza wzięła Libertas'a i ułożyła go na posłaniu.
- Nie martw się - zwróciłam się do nowej znajomej, po czym wróciłam do pierwotnej postaci. Vicky usiadła obok Liber'a, ja natomiast zaczęłam się krzątać wśród ampułek, probówek, ziół, maści, lekarstw dodając kolejne wywary.
Wkrótce podeszłam do nieprzytomnego i dotknęłam jego głowy. Wypowiedziałam zaklęcie. Łapy zaświeciły delikatnym blaskiem, a gdy basior powoli otworzył oczy, zgasły.
- Koniec balów z aniołami, czas wrócić do żywych - uśmiechnęłam się wesoło, a Tori (masz nową ksywkę, Victorio ^ podała mu miskę z wodą.
- Nieładnie tak uciekać - nagle do groty wparadował ten sam basior, którego widziała w wizji Vivien.

<Victorio? Libertas'ie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz