poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Sawyer'a "W poszukiwaniu reniferów" cz.4

Szedłem spokojnie patrząc co chwile na moich towarzyszy.Libertas rozmawiał, a raczej kłócił się z Red'em, Hazuki chciała jak najszybciej wrócić, Sara wyglądała jakby nie zorientowała się że jesteśmy w piekle,a zachowanie reszty nawet mnie nie obchodziło.Co chwilę koło nas przebiegały cienie, świdrując nasze dusze swoimi czerwonymi jak ogień ślepiami.Czas dłużył się niemiłosiernie, a że obraz piekła jest tak monotonny jak ciągłe oglądanie tego samego stada jeleni, zacząłem się nudzić.Nagle wpadłem na pomysł, skoro ciągle koło nas przebiegają cienie, a ja mam zdolność wcielenia się w cienie, to mogę wcielić się i w te.Czekałem chwilę, a gdy tylko jakiś przebiegł po kamieniach, skoncentrowałem się i już byłem właśnie nim.Cień przybrał mój kontur, a jego oczy zaświeciły na niebiesko.Teraz mogłem biegać bezkarnie po każdym zakątku piekła.Lecz moja radość nie trwała zbyt długo, bowiem kiedy tylko pobiegłem dalej zauważyłem...Cerbera.Wróciłem do watahy i już jako ja powiadomiłem wszystkich.
-Tam jest Cerber- powiedziałem, aby każdy to usłyszał.-Za tym zakrętem.
Cała grupa spojrzała na mnie, jakbym był wariatem.
-Ta...A ja nazywam się Afrodyta- odparł Afuro.
Wszyscy (oprócz mnie, oczywiście) zaczęli się śmiać, a ja szedłem koło nich, jak ten cep.Jednak ich śmiechy ucichły kiedy na naszej drodze faktycznie nie stanął Cerber.
-Cofam to co powiedziałem- mruknął zaskoczony Afuro.
Wszyscy staliśmy przed śpiącym strażnikiem piekieł.
-Skoro on jest tutaj, to niedaleko nasz cel- szepnęła Hazuki, by nie zbudzić trójgłowego psa.
Każdy miał co innego w myślach, ja tam chciałem jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego olbrzyma.W końcu postanowiliśmy, że po prostu przejdziemy koło niego jak najciszej.Mimo chwil niepewności udało się i wszyscy szczęśliwi poszliśmy dalej.Podczas dalszej wędrówki zauważyłem, że cienie, które towarzyszyły nam do tej pory zniknęły oraz, że robi się coraz cieplej.
-Klima im siadła-zaśmiałem się cicho.
Kiedy jednak upał stał się dla mnie nie do wytrzymania, zacząłem zostawiać ogniste ślady, dzięki czemu moja temperatura ciała spadała.Po spotkaniu z Cerberem, nikt nawet nie odezwał się słówkiem, aż nie zobaczyliśmy ifryta trzymającego w łapach poroże renifera...

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz