środa, 3 sierpnia 2016

środa, 12 listopada 2014

Od Libertas'a C.D Roug'a.

- Błyskotliwy jesteś. - odparłem, wyłaniając się zza krzaków.
Porządnej budowy, muskularne ciało basiora było zaledwie o parę centymetrów niższe od mojego. Potężne zbudowane łopatki i wielkie, szerokie przednie łapy nadawały mu wygląd prawdziwego wojownika. Czarna sierść na głowie tworzyła wokół oczu swoistą maskę, a białe uszy i jasna kropka na czole wsprawiały, iż przypominał prawdziwego wilka Yin-Yang. Na długości żeber pokrytych ciemnym włosiem rozciągał się znak rozpoznawczy samca: czerwony, zataczający spiralę okrąg z otaczającymi go kropkami. Nie miałem pojęcia jaką funkcję posiadał owy wzór. Czerwony blask bijący od krwawych ślepii nieznajomego wyglądał niezywkle znajomo. Nawet spojrzenia miał podobne do Red'a.
- Co mi się tak przyglądasz? Zakochałeś się? - prychnął z ironicznym uśmiechem.
- Zabawny jesteś. - westchnąłem. - Gdyby tak było to chyba wolałbym już bardziej wskoczyć do wulkanu.- odparłem bez emocji.
- Nie bądź jak baba. - szturchnął mnie w ramię. - Masz jakieś imię?
- Oh, czy to możliwe, że z ust kogoś takiego jak ty wydobyły się słowa inne niż obraza?
- Przestań kłapać bez sensu, bo zaraz się rozmyślę. Mów, pókim dobry i chętny do rozmowy.
- Libertas. A "pan"? - ostatnie słowo wymówiłem z ironią.
- Nie zdradzam swego imienia byle komu. - zaśmiał się z zadowoleniem i odrwócił łeb w innym kierunku.
- Cóż... będę musiał obejść się bez tej niebędnej jak dla mnie wiedzy. - powiedziałem zirytowany.
Już miałem odejść, ale ten zatrzymał mnie pytaniem:
 - Już uciekasz? A dokąd? - zapytał, podchodząc bliżej.
- Jak najdalej od ciebie. - rzuciłem szybko nawet na niego nie spoglądając.
Słysząc jak idzie za mną przewróciłem oczami, a następnie westchnąłem cicho. Demoniczny basior niespodziewanie zagrodził mi drogę. - No dobra, niech ci będzie. Jestem Rouge i szukam Red'a. Wiem, że jesteś z nim w watasze. Chcę, abyś mnie do niego zaprowadził.
- Dlaczego miałbym wypełniać zachcianki jakiegoś...
- Zrób co mówię! Moja cierpliwość szybko się kończy! Szukam swojego brata już przez przeklęty rok!
- To bardzo wzruszające. Może bym ci pomógł gdybyś nie zachowywał się jak skończony debil.
Rouge nabrał powietrza w płuca i po chwili bezgłośnie wypuścił. Najwyraźniej nie był przyzwyczajony, że ktoś stawia mu opór. Wiedziałem, że aż cały gotuje ze złości - do tego właśnie dążyłem. Denerwował się tak samo szybko jak Red, co do tego nie miałem wątpliwości i w jakiś niewytłumaczalny sposób bawiła mnie owa sytuacja.
- Dobra, zróbmy tak: ty zaprowadzisz mnie do brata, a ja nie odezwę się ani słowem przez całą drogę. Pasuje?
Pokiwałem łbem z aprobatą.

<Red?>

Od Sary "W poszukiwaniu reniferów" Event 2014 - cz. 9


Duch wyciągnął sztylet, uniósł dłoń i... Ręka zawisła w powietrzu. Patrzył się na mnie wzrokiem pełnym złości, lecz po chwili wściekłość przerodziła się w przerażenie. 
- Ładnie to tak? Żywić się cudzym cierpieniem? - powstałam i spojrzałam na zjawę.
- C-co to ma być? - wyjąkał.
- A taka sobie sztuczka - uśmiechnęłam się szyderczo i skinęłam głową. Ręka demona wraz ze sztyletem przysunęła się do gardła. 
- Prz-przestań - załkał.
- Tartar zaczyna mnie już trochę irytować, tak samo jak i ty, ale nie zabiję cię, gdyż nie mam powodu - powiedziałam oschle głosem pełnym ignorancji na cudze uczucia.
- Dziękuję - upadł na kolana.
- Tchórz - mruknęłam. Męczennik tylko spojrzał na mnie ze strachem w oczach i zniknął w cieniu. Ostatnimi słowami jakie usłyszałam były ciche szepty, z których dawało się wyłapać słowo "noroi", co oznacza po japońsku klątwa.
- Noroi, ładnie - moje kąciki ust uniosły się nieznacznie do góry, aby po chwili zapaść w długowieczną powagę, a długowieczną w moim przypadku oznacza aż znudzi mi się postawa "buraka".


C.D.N

Od Hazuki "W poszukiwaniu reniferów" Event 2014 - cz. 8

Sawyer'owi nic się nie stało, choć był wyraźnie w szoku po całym zajściu i nie raczył się do nikogo odezwać tylko szedł ze spuszczoną głową za całą grupą... "całą" to za dużo powiedziane Sara gdzieś znikneła podobnie jak Afuro, Red'a zgubiliśmy razem z tym nowym, trochę przerażającym wilkiem Rouge'm.
- Po prostu świetnie - szepnełam pod nosem.
Mój wyostrzony słuch na nic się zdał w poszukiwaniu malucha, bo jedyne dźwięki jakie można było usłyszeć to głośne lamenty albo szatańska cisza.
Szliśmy przed siebie mijając wielki głaz z zastygniętej lawy, o którego najwyraźniej jakiś demon zaostrzył pazury i wtedy coś usłyszałam... śmiech Red'a... nie jakiś inny może jego brata, nie wiem.
- Zostańcie tu! - krzyknęłam do grupki i pobiegłam w stronę z jakiej dobiegały odgłosy.

***

Wróciliśmy pod głaz ja, Red i Rouge. Libertas na widok Red'a wykrzywił się i próbując odwrócić wzrok natknął się na Rouga, którego ,o dziwo, przywitał obojętnie. "Może nie pozabijają się w najbliższym czasie", pomyślałam. Usiadłam koło głazu, było mi niesamowicie duszno i myślałam, że zaraz zemdleję, reszta trzymała się całkiem dobrze, nawet Sawyer wyszedł już z szoku, choć nadal wolal trzymać się na uboczu.
- Zatrzymamy się tu i odpoczniemy, jak wszyscy się porządnie wyśpią pójdziemy dalej. Libertas weź Vicki i spróbujcie znaleźć coś do jedzenia, ja pójdę na obchód, ty i Rouge - wskazałam na dwa czerwonookie wilki - zostańcie tu.
Zaczeło kręcić mi się w głowie, to zły znak, odwróciłam się więc szybko, by nikt nie zauwarzył mojego fatalnego stanu i pobiegłam przed siebię.

***

Po jakimś czasie gorący wiatr złagodził zawroty, gdy wrócilam do prowizorycznego obozu, wszyscy już jedli.

C.D.N

Od Libertas'a "W poszukiwaniu reniferów" Event 2014 - cz. 7

Nawet nie wiem kiedy Red, Sara, Afuro i Sawyer zaginęli bez śladu. Czyżbym wyłączył myślenie przez te dwie godziny? Towarzystwa dotrzymywały mi już jedynie Hazuki oraz Victoria, a także nowy członek Silent Darkness, Lethal. Wiedziałem, że nie toleruje innych osobników płci męskiej, dlatego trzymałem się od niego z daleka na tyle, ile tylko pozwalała mi na to szerokość skały po której maszerowaliśmy.
- Hazuki? Co się działo przez cały ten czas? - zapytałem ostrożnie.
- Ciii.. - uciszyła mnie wadera. - Chyba coś słyszę.
Stanęła w miejscu niczym kamienny posąg. Gwałtownie zakmnęła ślepia i zaczęła uważnie nasłuchiwać. Po chwili je otworzyła, zaczynając biec przed siebie najszybciej jak tylko potrafiła.
- Hazuki! Czekaj! - krzyczała Vicky, ale ta nie zwracała na nic uwagi.
Czym prędzej wybiegła na wielkie wzniesienie góry i ujrzała Sawyer'a dryfującego na kamiennej krze w morzu pełnym płynnej magmy. Była tak zszokowana, że na moment nawet przestała oddychać. Wpatrywała się bezradnie na wielkiego basiora, probującego pochwycić jelenią czaszkę. Podejmowane próby na nic się zdawały, centymetry dzieliły go od wpadnięcia do gorącej cieczy. Nie widział nas, hałas bulgoczącej lawy zagłuszał wszystko wokół.
- Ventus! Leć tam i mu pomóż! - wrzasnąłem, przywołując swego towarzysza.
Wielki jastrząb natychmiast się pojawił. Wskazałem łapą na basiora, do którego miał polecieć.
- Strasznie tutaj gorąco. Nie mogłeś sam tego zrobić? - burknął pod dziobem, lecz wykonał ową prośbę.


C.D.N

Od Red'a - "W poszukiwaniu reniferów" cz. 6

Libertas - jak ja go nie lubię, no dobra cholernie nienawidzę. No, od razu lepiej. Po tym jak obeszliśmy Cerbera, ktoś ujrzał Ifryta trzymającego poroże jelenia.
- No to cudownie - Odparł Sawyer
- Wiesz, coś Ci powiem, Saweyr. Po pierwsze jelenie, renifery gubią poroża. A po drugie to nie Ifryt. - Odparłem podchodząc do czerwonego demona, który tak naprawdę był wilkiem. - To jest Rouge.
Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, a inni po prostu osłupieli. Tak Rouge, mój brat, o którym połowa ludności zapomniała. Mnie obdarowano zmianą w człowieka, a jego w demona.
- Red, jak ja Cię dawno nie widziałem - Odparł wilk - Widzę, że to dla nich odszedłeś. - Kpiąco odparł brat - Widzę, że znasz już wilka powietrza, ziemi, nawet ktoś z ognia! Zaszalałeś! No i woda. Jak ja dawno nikogo takiego nie widziałem.
O, teraz to już nie tylko ja poznałem się na kpinie mego rodzonego brata, ale i na jego wyższości. Po chwili Hazuki zabrała głos:
- Red, znasz go? - Spytała, z dziwną nutą w głosie.
- A i owszem, to jest mój brat, Rouge. - Odparłem - Niestety...
- Szukacie przypadkiem, może, renifera? Bo rzadko tutaj bytują. - Zaśmiał się szyderczo. - Ale mniejsza, ot co. Jeśli mój brat się do was przyłączył, to mnie chyba też pozwolicie. Hmm?
Wilki nie wydawały się zbytnio zadowolone z tego pomysłu, ale przynajmniej obeszliśmy kilka demonów pod pretekstem iż jesteśmy tzw. niewolnikami.
Gdy brat zmienił się w demona, podałem mu spojrzenie z ukosa.
- A i jeszcze jedna uwaga, nie ufajcie oczom, jeśli nie jesteście wilkami ognia, źle się to może dla was skończyć.
Miałem wrażenie, że połowa zgromadzonych jest na niego totalnie ***, że wciąż się wymądrza.

C.D.N

Od Rouge'a

Zimny szron pokrywaj dół moich łap, a z każdym krokiem pozostawiałem ślady. Idealne i równe, że nawet szczeniak wiedziałby, że ktoś tędy szedł. W sumie mogłem ich nie pozostawiać, ale co mi tam. Tak czy siak ktoś się na mnie natknie, a tracenie niezbędnej energii i siły, to był głupi pomysł.
Chłodny wiatr z północy targał moją sierść, a mokre łapy, które były owiewane zimowym chłodem, praktycznie zamarzały.
Po chwili usłyszałem chrzęst łamanej gałęzi, nadstawiłem uszu. Zapewne zwiadowca, bądź tropiciel mnie wyczuł. Stanąłem i przekręciłem głowę w stronę dźwięku.
- Wyjdź. Nie śledź mnie - Odparłem szorstkim i metalicznym głosem.
- Nie śledzę, ale obserwuję - Odrzekł, wysoki szaro-niebieski wilk. - Kogoś mi po prostu przypominasz.
- Ciekaw jestem kogo - Zaśmiałem się - Może mojego brata, Red'a, co?

< Libestas'ie? >

NOWY WILK!

Do watahy dołączył nowy wilk Rouge!


Od Deien

Przed sobą widzę dwa martwe wilki - to moi rodzice. Leżą na białym śniegowym puchu, a z ich ran wylewa się krew zabarwiając śnieg na czerwono, powoli wnika w głąb.
-Zabiłaś ich...
- Kim jesteś ?
Przed mną stał czarny potwór jego oczy i skrzydła jarzyły się czerwienią krwi.
- Ty mnie widzisz ?
- No a JAK myślisz ? - Wywracam oczami. - Jestem Deien.
- Lu.
- Inni Ciebie nie widzą ? - pytam z zaciekawieniem siadając na ziemie.
Lu kiwa sprzecznie głową.
- Tylko ty. Od jakiegoś czasu obserwo...
- Śledziłaś - unika mojego wzroku - Jak wyrwałaś mnie z transu ?
- Co ?
- Wyrwałaś mnie z transu ? Jak ?! - Zaczynam chodzić - Gdy wpadam w trans zabijam nieświadomie, a ty tak po prostu to przerwałaś ?
- No ... Najwyraźniej...
Powoli szliśmy przed siebie po białym skrzypiącym puchu, Lu leciała gadałyśmy, o przeszłości, o wszystkim. Umówiłyśmy się, że Lu, będzie pomagać mi, a ja Lu. Lu potrzebuje energii do życia którą ja potrafię ją przekazać.
-Hej, z kim gadasz ? - Jakiś wilk przekrzywiając głowę, patrzył w stronę Lu, ale jej nie widział.
<Ktoś ?>

NOWY WILK!

Do watahy dołączyła nowa wilczyca Clarisa!