Cała grupa podążyła dalej, niestety nie zauważyła, że się odłączyłam. Dziękuję!!!
Chociaż... W sumie... To nawet lepiej, teraz mogę w spokoju zabić takiego znajomego z piekła...
***
- Zabiję cię! - wrzeszczałam i biegłam za demonem o szarych włosach.
- Najpierw musisz mnie złapać - śmiał się. Przyspieszyłam.
- Co tak wolno? - chichotał - Myślałem, że jesteś szybsza!
W końcu nie wytrzymałam i moje futro zaczęło się elektryzować. Wiązki prądu stawały się coraz dłuższe.
- Szlag - burknął pod nosem demon.
- Coś mówiłeś? - posłałam mu szyderczy uśmiech i przygotowałam elektryczne łańcuchy do rzutu.
- Jak mówiłem... Złap mnie! - krzyknął i wbiegł do... labiryntu!!! A ja głupia popędziłam za nim... Mogę dziękować swojej zuchwałości oraz lekkomyślności. No i oczywiście, jak to w labiryntach bywa, zgubiłam się...
- Znajdziesz mnie? No chodź, nie bój się, Saro - słyszałam głosy mego "znajomego", które odbijały się jak echo i biegły dalej.
- Jeszcze cię dorwę! - wrzasnęłam, po czym upadłam na żwir w geście "poddaję się".
- Gdybym jeszcze mogła wrócić - po moim policzku spłynęła mała łza.
- Płacz? Ktoś płacze? - usłyszałam straszny, ochrypły głos, niczym z horroru.
- Wreszcie, wreszcie, wreszcie, wreszcie... - przyłączył się kolejny.
- Ach, dawno nie było tu smutku. Moi drodzy, czas na obiad - powiedział trzeci i z cienia wyłoniła się straszna zjawa.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz