sobota, 25 października 2014

Od Sary

Wszystkie rany na ciele po spotkaniu z demonami zdążyły całkowicie zniknąć, a wraz z nimi... przygody. Teraz zaczęłam popadać w codzienną rutynę. Nie żeby zbieranie roślin oraz przygotowywanie trucizn, cykut, lekarstw nie było ciekawe, ale brak mi "nowości"...
Wysunęłam się powoli zza krzaków i usiadłam nad Wodospadem Chei. Spojrzałam na sunącą wstęgę wody.
"Czas zacząć kolejny zwykły dzień..." - pomyślałam. Westchnęłam ciężko i wstałam z pokrytej rosą trawy, po czym ruszyłam wąską, leśną ścieżką
Brzoskwiniowe sklepienie nieba poczęło przybierać barwy lazuru, a królewskie, złote oko wolniutko wznosiło się ponad horyzont. Białe tratwy chmur dryfowały po morzu jutrzenki, a nocne gwiazdy przygasały dając szansę dniu.
Zaczęłam "bawić się" ładunkami elektrycznymi, a to na moim futrze tańczyły wiązki prądu, a to przebiegały mi drogę małe sznurki szkarłatnej albo zielonej energii.

***

- Niech pomyślę. Mam trupią różę, senne fiołki, kryształową koniczynę... - przerwałam, gdyż ujrzałam cień wilka o przerażających, krwistych oczach. Zjawa spojrzała na mnie, a po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Lekko przestraszona ruszyłam przed siebie.
- Quo vadis, Sara? (Dokąd idziesz, Saro?) - usłyszałam dziwne szepty. Zignorowałam odgłosy i dalej szłam dróżką.
- Quo vadis, Sara? - ten sam duch o strasznych oczach stanął przede mną. Pisnęłam cicho i rzuciłam w cień kulą energii. Gdy zniknął, uspokoiłam się, lecz mój spokój nie potrwał długo, albowiem do moich uszu dobiegł szelest liści oraz trzask łamanej gałęzi.
Nagle z krzaka obok wychyliła się wilcza głowa, chyba właściciel pyska nie wiedział o mojej obecności, ponieważ zdawał się być zaskoczony.
Niestety ja pomyślałam, że jest to cień, który widziałam kilkanaście minut temu. Odskoczyłam na bok, potknęłam się o wystający korzeń i wpadłam z impetem do strumyka płynącego obok.

 <Ktoś? P.S. Sara powraca>
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz