Ruszyłam w kierunku swojej jaskini. Po drodze zebrałam resztę składników na "syrop". a konkretnie na eliksir zdrowia. Chyba nietrudno się domyślić jakimi właściwościami cechuje się takowa mikstura. Sama nazwa mówi, że po wypiciu jej wszelkie rany, choroby znikną. Ciężko jest ją zrobić i ciężko jest zdobyć odpowiednie zioła, ale dzięki Libertas'owi zdobyłam ostatni składnik.
Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam nucić piosenkę.
***
Na mojej drodze stanęło dwóch mężczyzn z paralizatorami i pistoletami w rękach.
Zrzuciłam torbę, po czym przybrałam ludzką postać.
Długie, szkarłatne włosy otoczyły moją szczupłą, bladą twarz o krwistoczerwonych oczach. Na szyi ukazał się tatuaż, który przedstawiał smoka. Sierść przeobraziła się w czarną sukienkę typu lolita, a w dłoni zmaterializowała się ogromna, amarantowo-czarna kosa.
- Odejdźcie, a nic wam nie zrobię - powiedziałam spokojnie.
- Umieraj! Bestio! - krzyknął jeden z mężczyzn i rzucił we mnie łańcuchami, które zacisnęły się na mojej szyi.
Po chwili na całej "smyczy" zaczęły tańczyć ładunki elektryczne, które dotarły do dłoni mężczyzny. Puścił łańcuch, a ja szybkim ruchem chwyciłam za kosę i spowodowałam głęboką ranę na brzuchu napastnika.
- Potwór! Bestia! - człowiek zaczął się przeobrażać w... demona!
- Nie jesteście ludźmi, ale szata... - nie zdążyłam dokończyć zdania, albowiem drugi demon przysunął do mojego gardła katanę z czaszką na rękojeści.
<Ktoś uratuje?>
Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam nucić piosenkę.
***
Na mojej drodze stanęło dwóch mężczyzn z paralizatorami i pistoletami w rękach.
Zrzuciłam torbę, po czym przybrałam ludzką postać.
Długie, szkarłatne włosy otoczyły moją szczupłą, bladą twarz o krwistoczerwonych oczach. Na szyi ukazał się tatuaż, który przedstawiał smoka. Sierść przeobraziła się w czarną sukienkę typu lolita, a w dłoni zmaterializowała się ogromna, amarantowo-czarna kosa.
- Odejdźcie, a nic wam nie zrobię - powiedziałam spokojnie.
- Umieraj! Bestio! - krzyknął jeden z mężczyzn i rzucił we mnie łańcuchami, które zacisnęły się na mojej szyi.
Po chwili na całej "smyczy" zaczęły tańczyć ładunki elektryczne, które dotarły do dłoni mężczyzny. Puścił łańcuch, a ja szybkim ruchem chwyciłam za kosę i spowodowałam głęboką ranę na brzuchu napastnika.
- Potwór! Bestia! - człowiek zaczął się przeobrażać w... demona!
- Nie jesteście ludźmi, ale szata... - nie zdążyłam dokończyć zdania, albowiem drugi demon przysunął do mojego gardła katanę z czaszką na rękojeści.
<Ktoś uratuje?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz