Siedziałam czyszcząc norę z resztek krwi Sary, która właśnie poszła rozprostować łapy, wtem usłyszałam blisko wyjście znajomy głos Afuro. Nie miałam ochoty na rozmowy, dlatego siedziałam w norze i nasłuchiwałam. "Co chcecie zrobić?", nikt nie odpowiedział. Od ataku prawie nic nie mówili, panowało dziwne napięcie, którego musiałam się pozbyć. Wstałam i wyszłam z nory.
- Sara zostanie i będzie odpoczywać, a wam radziła bym zrobić to samo.
Gdy Sara weszła do nory, nie patrząc na innych, pobiegłam do swojego legowiska.
Ten dzień był męczący i mam nadzieję, że nie popsuje relacji w watasze, pomyślałm leżąc na miękkiej skórze, gotowa do spania.
***
Minął tydzień od incydentu w lesie. Sara wróciła już do formy, choć trzyma się z dala od reszty. Wszyscy zdają się ją rozumieć i nie narzucają się. Moje dochodzenie, jak na razie, nie dało zbyt dużych efektów, ale nie przestaje szukać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz