- Czemu? Nie wiem, jest taki od kiedy pamiętam. To dziwaczny las - uśmiechnełam się.
Leżeliśmy przez chwilę, rzeka szumiała, a las cichł przed nocą.
- Chyba musimy się już zbierać zaraz się ściemni i wychłodzi.
- Chyba tak, choć nie wiem jak ja się podniosę na tych obolałych łapach.
- Dziś to dopiero początek przez jutrzejsze zakwasy nie ruszysz się z legowiska.
Zaczełam cicho chichotać, wstałam i spróbowałam się utrzymać na moich zdrętwiałych kończynach.
"Ja chyba też, jutro odpuszczę sobie spacery", pomyślałam.
<Afuro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz