Strony

wtorek, 21 października 2014

Od Red'a - Event Halowen'owy

Wilk szedł żwawym krokiem w kierunku lasu, lub czegokolwiek na północnej stronie watahy. Minąwszy fioletowo-różowy wodospad, który "oblał" spojrzeniem, na którym widoczna byłą odraza. Począwszy od strumienia, który okalały chińskie wiśnie, do tego miejsca, czuł odrazę, która powiększała się z każdym krokiem. Nie było tu miejsca, które nie byłoby wesołe, różowe lub inne w takowym stylu. Szukał miejsca, gdzie ktoś wreszcie by go przestraszył, mógł się wyciszyć, bądź kogoś, po prostu - zabić, skrzywdzić. Jedynym dobrym dla niego rozwiązaniem było, zabicie choć jednej zwierzyny, zwierzątka - nawet motyla.
Po czasie, powiedzmy jakiejś godzinie, wilk zwolnił i szedł przez, Pola Silver Silence.. pierwsze miejsce, którego nie obdarował swoim pogardliwym spojrzeniem.
Usadowił się nad jednym ze strumieni, w cieniu. Wilcze, czerwone oczy lustrowały otoczenie, ale myśli odbiegały w głąb jego głowy. Uszy nieustannie poruszały się, wysłuchując najmniejszego szeptu.
Poczuł dreszcz, i lekkie drgania ziemi. Zdumiony obejrzał się wokoło siebie, jednak nic nie ujrzał. Zobaczył ciemność, bezgraniczną i nieskończoną - ciemność. Upadł.
Obudził się na kolorowej polanie, wokół niego błyskały kolorowe światła, jedne błękitnie i różowe (co o dziwo, podobały mu się), a drugie pomarańczowe. Ścieżki, wiły się praktycznie wszędzie.
Red wstał bardzo wolno, czuł obolałe nogi. Czyżby szedł tu tyle czasu? Nie przypominał sobie, tego. Wiedział, że leżał na polanie... Kiedy stał, oglądał otoczenie, najbliżej niego znajdowały się.. duchy jeleni, ale co jeszcze bardziej go zdumiało, to to, że kiedy podszedł do tafli wody, ujrzał siebie!
(Był człowiekiem) Na głowie widniał cylinder, a na plecach wisiała czarna peleryna. A w ręce miał...dynię! Taką jak dzieci, które chodzą zbierać cukierki na Haloween, a! Zapewne utknął w Halowwen'owej "krainie", ściągnął wieczko z dyni i wyciągnął będącą tam kartkę;
- Uzbieraj całą dynię cukierków, w wypuścimy Cię z tego (cudownego dla Nas) miejsca. - Odczytał i spojżał po sobie; "On, zbierający cukierki, aby wydostać się z jakiejś bajki?"
Jednak próby, które miały na zamiarze wrócić do dawnego miejsca, nie powiodły się.
- Jak mus, to mus - Prychnął i podszedł do pierwszego lepszego domu, zadzwonił dzwonkiem, a zza drzwi wyszła staruszka-duch.
- Znowu te natrętne dzieciaki, czego?! - "Warknęła" kobieta
- Cukierek, albo psikus?
- Oesu, masz - Mruknęła wrzucając garść cukierków do dyni.
* * *
Obudził się. A przynajmniej tak mu się zdawało.
- Ha! Wiedziałem, że to sen?! - Wykrzyknął i zdziwił się gdy zobaczył, dynię i doczepioną kartkę: "Mamy nadzieje, że to był udany "wieczór" w Lesie Przygód. Smacznych Cukierków!
- Ja się zabije, ale w sumie całkiem niezłe. - Mruknął zjadając pierwszego cukierka.

Dop. Autora: Tak się kończy przygoda Red'a w Lesie Przygód, mam nadzieję, że fajnie się czytało. :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz