Strony

czwartek, 16 października 2014

Od Libertas'a C.D. Victorii

Docierając do Jaskini Heiwa byłem pewien, że zastanę Hazuki bądź Anuriti'ego, ale zasmuciłem się nieco, kiedy nie spostrzegłem tam żadnego z towarzyszy. Lekko zawiedziony zamoczyłem łapy w lazurowej wodzie. Teren jaki zdołałem dzisiaj pokonać był niezwykle rozległy, poduszeczki łap płonęły żywym ogniem. Warknąłem z bólu, ale i złości, że zwykłe bieganie zdołało mnie tak zmęczyć. Łyknąłem trochę świeżej wody, pijąc niezwykle łapczywie. Zeszłej nocy nie spałem zbyt dobrze. Nadmiar emocji nie pozwolił mi dostatecznie wypocząć co teraz zbierało swe żniwa. Od alfy dowiedziałem się także, że do gromady dołączył ktoś jeszcze, a ja bardzo chciałem ją poznać. Przekraczając sklepienie jaskini znów ujrzałem piękne, błękitne niebo pozbawione chmur. Krzyki i wycie niosły się z moim żywiołem: wiatrem. Jeden z nich brzmiał niezwykle znajomo, a inne niczym wycie czartów z najgłębszych otchłani piekieł. Postanowiłem udać się do miejsca z którego pochodziły. Po chwili zorientowałem się, że niepokojące dźwięki dochodzą z miejsca, gdzie rozstałem się z Sarą. Przeszył mnie strach, a wyobraźnia zaczęła tworzyć przerażające scenariusze. Docierając do celu, ledwie wynurzyłem nos zza pagórka, a moje serce zaczęło walić jak młotem. Medyk w opałach! Nawet w ludzkiej postaci czy w jakiejkolwiek innej rozpoznałbym jej głos. Niestety, moje moce nie były wystarczająco silne aby powalić tak masywnych facetów. No dobra, przyznam szczerze, że byłem stworzony do biegu oraz tropienia, a nie walki! Potrzebowałem Przywódcy wojowników - teraz tylko Afuro mógł mi tutaj pomóc, a ja musiałem go odnaleźć jak najszybciej. Już nawet nie patrzyłem gdzie biegnę, po prostu pędziłem przed siebie, omotany przerażeniem. Pech chciał, że zderzyłem się z tajemniczym obiektem i runąłem jak długi na ziemię.
- Szlag! - przeklnąłem pod nosem, a potem uniosłem łeb.
Naprzeciwko mnie leżała młoda wilczyca o kremowym futrze z białą częścią pokrywającą brzuch oraz pysk. Sama była z lekka zdezorientowana uderzeniem.
- Proszę pomóż mi! Ludzie...! Sara... Afuro... - byłem tak przerażony, że sam nie wiedziałem co mówię.

<Victoria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz