Strony

niedziela, 2 listopada 2014

Od Afuro - Event Halloween'owy

Błąkałem się po terenach watahy już od samego rana. Jako przywódca wojowników, powinienem znać tereny watahy. Jednak chciałem ponownie dostać się do Lasu Przygód. Dziś Halloween. Wyrwałem się na spacer, by go znaleźć. Teraz jestem przy Gorących źródłach Utsukushi. Spacerowałem, chodiziłem, biegałem... aż straciłem grunt pod łapami i wraz z wodą runąłem do źródła. Gdy wyszłem na brzeg poczułem przenikliwe zimno. Nagle, przed oczami pojawił mi się... chyba jakiś duszek? On na mnie spojrzał, pokręcił głową, to podszedł, to się oddalił. Ja stałem w bezruchu. On z niepewnością podszedł.
- Cześć... - powiedziałem, sam nie wierząc, że gadam do jakiegoś dziwnego stwora
Duszek momentalnie się wyprostował. Chyba coś powiedział, ale jago mowa brzmiała jakby się topił, czy coś podobnego. Obok niego pojawiły się jeszcze trzy duszki. Nogi zaczęły mi drętwieć. Po chwili już ich nie czułem. Przednie łapy ugięły mi się a ja uderzyłem pyskiem w ziemię. Jeden duch podszedł do mnie i zaczął ciągnąć mnie za uszy. Przypomniałem sobie, że wtedy, w lesie Przygód też coś zaczęło ciągnąć mnie za uszy.
Z trudem wstałem. Kierowałem się tam gdzie mnie prowadziły. Nie miałem siły stawiać oporu. Zimno mnie wykańczało....

****
Poczułem, jak miękka i gęsta trawa ociera mi się o brzuch. Duszki ciągle mnie prowadziły. Nagle przed nas wyskoczyło kilka tych samych duchów, co wtedy spotkałem w Lesie Przygód. Były takie same. Podobne do kozic. Zaczęły iść przodem. Czułem się trochę jak jakaś gwiazda, strzeżona przez swoich osiłków. Szczególnie wtedy, gdy dookoła nas zaczęły latać świetliki. Ale one były inne. Świeciły kolorem pomarańczowym.
Nagle, moim oczom ukazał się przepiękny widok. Mała rzeczka, potężne drzewo na którym błyszczały niebieskie światełka, grzyby - również świecące.
Teraz zrozumiałem, że jestem w Lesie Przygód. Nagle duszki zniknęły. Zacząłem biec, nie wiem gdzie. Biegłem przed siebie. Już nie było mi zimno. Dookoła latały świetliki, cały las mienił się najpiękniejszymi kolorami!
Znalazłem kilka cukierków, które zaraz zniknęły. Nigdy nie przeżyłem czegoś bardziej wspaniałego. Czułem się, jakbym wrócił do dzieciństwa... Całą noc przechasałem po Lesie, a rankiem ciągle bolał mnie brzuch od słodyczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz